szkolnelektury - Tajemnicy Ogród



Nikt się nie ostał

Mary Lennox była nieładną dziewczynką. Urodziła się w Indiach. Jej ojciec zaj­mował stanowisko kapitana, matka zaś nie przywiązywała dużej wagi do wychowania córki, które zlecono niańce, Hindusce Ayah. Tylko z nią Mary miała dobry kontakt, wobec innych osób była niemiła. Na jej twarzy zawsze gościł odpychający grymas. Nawet młoda nauczycielka, wynajęta do nauczenia Mary czytania i pisania, z po­rodu niemożności nawiązania dobrych relacji z uczennicą zrezygnowała z posady. Gdy Mary skończyła 10 lat, w miejscu zamieszkania państwa Lennox wybuchła epidemia cholery. Dla małej jeszcze dziewczynki było niezrozumiałe, dlaczego a domu – zawsze pełnym ludzi, wciąż kogoś ubywa. W końcu dowiedziała się : i pana Barneya, że jej rodzice również zmarli, a służba w popłochu opuściła dom, .córy ogarnęła zaraza.

Panna Mary kapryśnica

Po śmierci rodziców Mary znalazła się w domu pastora Crawforda. Mieszkał on z żoną i pięciorgiem dzieci. W domu było biednie i brudno, w dodatku z nową lokatorką nikt nie chciał się bawić, bo wszystkim dokuczała. Nazwano ją „kapryś nicą" z powodu wiecznych dąsów.
Pewnego dnia Bazyli – syn pastora, poinformował Mary, że niedługo wyjedzie ona do swego wuja,Archibalda Cravena, który mieszkał w Misselthwaite Manor w Anglii. Istotnie, niebawem dziewczynka ruszyła w podróż. W drodze opiekowały się nią najpierw żona oficera, później pani Medlock – ochmistrzyni w domu jej wuja. Ko­bieta uważnie przyglądała się Mary. Ponieważ podopieczna była znudzona wszystkim i rozkapryszona, pani Medlock opowiedziała jej o miejscu, do którego się udawały, i o panu Cravenie. Uprzedziła Mary, że jej wuj ma trudny charakter i bardzo surowe zasady, na dodatek stroni od ludzi i jest dziwakiem, co jednak jej nie przeraziło.


„Przez wrzosowisko"

Po długiej i męczącej podróży pociągiem dotarły do Yorkshire, gdzie czekał na nie elegancki powóz. Dalsza część drogi wiodła przez wrzosowiska. Dziew­czynka z zainteresowaniem przyglądała się krajobrazowi, który ją otaczał, wyobra­żała sobie, że jest na wielkim morzu. Po pewnym czasie zauważyła w oddali migoczące w ciemności światełka. Był to dom jej wuja. Należało jeszcze przebyć dwie mile przez park i wreszcie dotarły na miejsce. Służący witający przybyłe poinformował je, że pan Craven już dziś nie spotka się z Mary, a następnego dnia wyjeżdża do Londynu, więc na spotkanie trzeba będzie poczekać. Tymczasem wprowadzono dziewczynkę do domu i poka­zano jej pokoje, w których miała mieszkać.

Marta

Gdy następnego dnia Mary obudziła się, w jej pokoju młoda dziewczyna rozpa­lała ogień. Była to Marta – jej nowa pokojówka i jednocześnie służąca pani Medlock. Mary, zgodnie ze swymi przyzwyczajeniami, zaczęła grymasić, kazała się ubierać, co trochę zdumiało dziewczynę. Jednak nie zważając na jej kaprysy, zaczęła opowia­dać o swoim przybyciu do domu pana Cravena, tajemniczych okolicach, wreszcie 0  bracie – Dicku, który kochał zwierzęta i spędzał bardzo dużo czasu na wrzosowi­skach. Tam zaprzyjaźnił się z wieloma z nich, tak że nawet jadły mu z ręki. Marta zdradziła też Mary, że wśród ogrodów otaczających dom jeden był zamknięty. To ogród pani Craven, do którego nikt nie wchodził od czasu jej śmierci.
Mary bardzo przejęła się opowiadaniem Marty. Zaraz też poszła zwiedzić oto­czenie domu. Przechodziła przez kolejne ogrody, chcąc trafić do tego nieuczęszcza­nego przez nikogo. Wśród zieleni spotkała starszego pana, ogrodnika w posiadłości – Bena Weatherstaffa. Podczas ich rozmowy rozległ się cudowny śpiew ptaka, który bardzo poruszył dziewczynkę. Okazało się, że to gil (rudzik) wyśpiewywał swoje trele. Był on ukochanym ptakiem staruszka. Zachwycona Mary chciała wiedzieć wszystko o ślicznym śpiewaku. Ben opowiedział jej, iż gil mieszkał w ogrodach pana Cravena, ale jego gniazdko znajdowało się w ich niedostępnej części. To jesz­cze bardziej rozbudziło ciekawość dziewczynki. Ogrodnik, poirytowany jej dociek­liwością, nie chciał powiedzieć nic więcej i wrócił do swojej pracy..

Krzyk w korytarzu

Mary zaczęła nowe życie w domu wuja. Codziennie po śniadaniu chodziła do parku, biegała po jego licznych ścieżkach, wsłuchiwała się w odgłosy wiatru i  śpiew gila. Zaprzyjaźniła się z ptaszkiem, ale wciąż brakowało jej towarzystwa. Ogrodnik Ben porozmawiał chwilę z dziewczynką i wracał do swych zajęć, a ona czuła się samotna. Jednak stały kontakt z przyrodą sprawił, że Mary nabierała apetytu i miewała coraz lepszy nastrój. Zmianę w jej zachowaniu dostrzegli też domownicy. Mary nie dawała spokoju myśl o tajemniczym ogrodzie, do którego nie było dostępu. Dziewczynka pragnęła się dowiedzieć, dlaczego wuj tak nie lubił tego miejsca. W końcu zapytała o to Martę. Ta początkowo nie chciała rozmawiać na ten temat, w końcu jednak wyjawiła, że ogród ten był ulubionym zakątkiem pani Craven. Często w nim przebywała, siadając na ławeczce pod drzewem. Któregoś dnia gałąź się urwała i spadła jej na głowę. Kobieta wkrótce zmarła. Od tamtej pory pan Craven nie lubił tego miejsca, a chcąc zapomnieć o przykrych wydarzeniach, wyrzucił klucz do ogrodu i zabronił tam wchodzić. Mary lubiła spędzać czas na wsłuchiwaniu się w różne odgłosy przyrody. Pew­nego dnia, zasłuchana w szum wiatru, miała wrażenie, że skądś dochodziły głosy przypominające płacz dziecka. Zdecydowała się to sprawdzić.

A jednak ktoś płakał

Następnego dnia padał deszcz, więc żeby Mary się nie nudziła, Marta opowie­działa jej o swojej rodzinie: licznym rodzeństwie, rodzicach i biedzie, która często gościła w ich domu. Mary najchętniej słuchała o Dicku.
Później dziewczynka zaczęła chodzić po pokojach i korytarzach, szukając biblioteki pana Cravena, aby znaleźć jakąś lekturę. Przyglądając się po drodze wyposażeniu wnętrza, znowu usłyszała dziwne odgłosy, jakby płacz dziecka. Gdy udała się w kierunku, z którego dochodziły, spotkała panią Medlock z pękiem kluczy w ręku. Ochmistrzyni była niezadowolona z samotnego wałęsania się Mary po domu i kazała jej natychmiast wrócić do siebie. Dziewczynka wykonała polecenie bez słowa.

Klucz do ogrodu

Minęły dwa dni. Pogoda poprawiła się, przestało padać. Mary obserwowała przez okno szafirowe niebo, które wprawiało ją w zachwyt. Marta powiedziała dziewczynce, że niebawem nastanie wiosna, a wtedy nie ma piękniejszego miejsca od Yorkshire. Mary poprosiła Martę o możliwość poznania jej rodziny i dziewczyna obiecała porozmawiać o tym ze swoją matką. Po śniadaniu Mary poszła do ogrodu spotkać się z Benem. Ogrodnik miał znakomity nastrój z powodu nadchodzącej wiosny, którą czuł w powietrzu. Podczas ich rozmowy nadleciał gil i zbliżył się do nich. Dziewczynka, idąc za ptaszkiem głąb ogrodu, natrafiła na dziurę w ziemi wykopaną przez psa. W niej leżał klucz do tajemniczego zakątka.

Gil wskazał drogę

Po dokładnym obejrzeniu klucza Mary wzięła go ze sobą. Następnego dnia Marta podzieliła się z nią informacjami ze swego rodzinnego domu, który odwiedziła w przeddzień. Powiedziała, że na wieść o tym, że Mary mieszkała w Indiach, i jej służącymi byli „czarni", rodzeństwo było zachwycone. Marta podarowała dziewczynce skakankę kupioną przez jej matkę w prezencie dla Mary za ostatnie dwa pensy. Ta podziękowała za upominek i wyszła na dwór. Podczas zabawy dotarła do ogrodu warzywnego, gdzie spotkała Bena i gila. Ptaszek wspólnie z dziewczynką przemieszczał się, aż znaleźli się przy murze obrośniętym bluszczem. Gil usiadł na nim i zaczął śpiewać. Wtedy zerwał się wiatr, który odsłonił liście obrastające mur, dzięki czemu Mary zobaczyła furtkę. Widniał w niej otwór. Dziewczynka wyjęła z kieszeni znaleziony poprzedniego dnia klucz i włożyła do niego. Gdy przekręciła klucz w zamku, furtka się otworzyła.
Mary weszła do tajemniczego ogrodu.

Najdziwniejszy dom

Dziewczynka czuła, że znalazła się w najpiękniejszym miejscu na świecie, chociaż ogród był zaniedbany. Nikt przecież nie przebywał w nim od 10 lat, a poza tym kończyła się zima. Gdy Mary wyobraziła sobie, jak pięknie będzie tam wiosną, nie mogła powstrzymać ogromnej radości. Przez chwilę przyglądała się otoczeniu i wsłuchiwała w ciszę, później ochoczo zabrała się do pracy. Zaczęła wyrywać chwasty i odsłaniać poszczególne roślinki.Nie znała ich nazw, ale nie to było najważniejsze . Po powrocie do domu pokazała Marcie wykopaną w ogrodzie cebulkę, pytając o nazwę rośliny. Pokojówka bez zastanowienia udzieliła Mary wskazówek dotyczących rozpoznawania cebulek kwiatowych. Wtedy dziewczynka zapragnęła mieć wszystkie kwiaty w swoim ogrodzie. Poprosiła Martę o pomoc w zdobyciu łopatki i innych narzędzi oraz odpowiednich cebulek. Ta zgodziła się i zaproponowała napisanie listu do swego brata Dicka, który był ekspertem w dziedzinie ogrodnictwa i znał sklep, gdzie można było kupić wszystko, czego potrzebowała. Mary była uszczęśliwiona takim obrotem spraw. Pieniądze, które otrzymała od wuja oraz pani Medlock, przeznaczyła na zakup roślinek do ogrodu. Dodatkowo uradowała ją wiadomość, że matka Marty zgodziła się na jej odwiedzin w swoim domu. Należało tylko poprosić o pozwolenie panią ochmistrzynię. Przy kolacji dziewczynka ponownie spytała o dziwne odgłosy, ale Marta nie chciała o tym rozmawiać i opuściła pokój pod byle pretekstem..


Dick

 

Mary każdą wolną chwilę spędzała w tajemniczym ogrodzie. Pracowała solidnie przy wyrywaniu chwastów i sadzeniu nowych roślin. W razie wątpliwości radziła się Bena, na dodatek zżywała się z nim coraz bardziej. Starszy mężczyzna też polubił dziewczynkę, która początkowo zrobiła na nim takie złe wrażenie. Imponowało mu, że panienka interesowała się ogrodnictwem. Pewnego dnia Mary postanowiła poskakać na skakance. Podczas zabawy dotarła do lasu, gdzie usłyszała miłe dźwięki. Pobiegła w stronę dobiegających odgłosów i zobaczyła chłopca, który siedząc pod drzewem, grał na fujarce, a obok niego siedziały zwierzęta zasłuchane w muzykę. Gdy dostrzegł on Mary, podszedł cicho do niej i się przedstawił. Był to Dick – brat Marty. Okazało się, że szedł z narzędziami i nasionami w odpowiedzi na list. Zaczęli ze sobą rozmawiać i oglądać przyniesione przez Dicka rzeczy. Chłopiec wiele mówił o roślinach. Następnie wspólnie udali się do miejsca, gdzie miały zostać posadzone kwiaty. Widok ogrodu oczarował towarzysza Mary.

„Gniazdo mysikrólika"

Dick chodził wraz z Mary po ogrodzie i podziwiał rosnące w nim rośliny, opowiadając wiele o krzewach i kwiatach. Dziewczynka słuchała uważnie wszystkich informacji. Następnie wspólnie zabrali się do pracy. Chłopiec był zaskoczony tym, że Mary udało się wyplewić tak wiele miejsc, choć nie miała wcześniej pojęcia o tego typu pracy. Obiecał jej pomoc w urządzeniu ogrodu, aby stał się najcudowniejszym miejscem. Dzieci bardzo się polubiły.
: obiadem Mary musiała pożegnać się z Dickiem i poprosiła go o dyskrecję. Chłopiec obiecał, że nikomu nie powie o tajemniczym miejscu. Swą nową przyjaciółkę nazwał mysikrólikiem, a ogród – jego gniazdkiem.

„Czy mogłabym dostać kawałek ziemi?"

Przybywszy na obiad, dziewczynka zaraz opowiedziała Marcie o spotkaniu Dickiem. Po posiłku Mary dowiedziała się, że przyjechał pan Craven. Ponieważ niebawem miał on znów wyjechać i wrócić dopiero jesienią, miała teraz poznać swego wuja. Wystrojono ją w najlepszą sukienkę i zaprowadzono do jego Gabinetu. Dziewczynkę, która wcześniej wyobrażała go sobie jako surowego i szorstkiego mężczyznę zdziwiła łagodność i dobrotliwość wuja. Pytał o jej zdrowie i samopoczucie oraz o największą potrzebę siostrzenicy. Gdy Mary poprosiła o kawałek miejsca w ogrodzie, w którym mogłaby się bawić i hodować kwiaty, wuj się zgodził. –Ponadto prosił, aby spędzała jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu i kontaktowała się z matką Marty. Gdy dziewczynka ponownie pojawiła się w ogrodzie, znalazła w nim kartkę od Dicka z rysunkiem gniazdka z ptaszkiem i obietnicą, że chłopiec jeszcze tu wróci.

„Jestem Colin"

Mary położyła się spać pod wrażeniem wydarzeń minionego dnia. W nocy padał deszcz i dziewczynka nie była pewna, czy plany wspólnej pracy z Dickiem następnego dnia się udadzą. Wtedy usłyszała głośny płacz dziecka. Ze świecą w ręku -zła w stronę, z której dobiegał głos. Kiedy weszła do jakiegoś pokoju, zobaczyła leżącego na łóżku chłopca. Gdy sę do niego zbliżyła, odniósł się do niej nieprzyjemnie. Okazało się, że to 10-letni t. pana Cravena, imieniem Colin. Był kaleką – nie mógł chodzić. Całymi dniami leżał w łóżku i czytał książki. Wyrósł na rozkapryszonego chłopca, z którym trudno nawiązywano kontakt. Mary zaczęła opowiadać Colinowi o tajemniczym ogrodzie – własności jego matki. Bardzo go to zainteresowało, więc obiecała mu, że kiedyś go tam zabierze.

„Młody radża"

 

Nazajutrz Mary podzieliła się z Martą wiadomością o swym spotkaniu z Co- . nem. Służąca przeraziła się, gdyż o istnieniu chłopca nikt nie miał wiedzieć. Gdy Mary uspokoiła ją, opowiedziała przyjaciółce o chorobie Colina, o tym, że pan Craven obawiał się, iż syn odziedziczył jego kalectwo i brzydotę. Ten jednak, choć słabego zdrowia, rósł i przezwyciężał liczne choroby. Był jednak bardzo rozkapryszony i żądał spełniania swych zachcianek. Mary po wysłuchaniu tej opowieści postanowiła zaopiekować się Colinem prosząc Martę o pomoc. Obie udały się do chorego. Wtedy chłopiec rozkazu Marcie, aby Mary odwiedzała go i żeby nikt im w tym nie przeszkadzał, nawet pani Medlock. Służąca wyszła, a nowa znajoma opowiedziała Colinowi o Indiach i hinduskich radżach, którzy zachowywali się despotycznie, żądając posłuszeństw i od wszystkich wokół, jak on. Później mówiła o tajemniczym ogrodzie, ogrodnik. Benie, o Dicku, wielkim znawcy i miłośniku przyrody. Chłopiec słuchał tych opowieści z największym zainteresowaniem i przejęciem. Podczas ich rozmowy wesz! pani Medlock z doktorem Cravenem. Byli niezwykle zdumieni, widząc rozbawionego Colina i Mary, która zostałaby ukarana za samowolne przyjście do pokoju chłopca, gdyby nie jego kategoryczny sprzeciw. Po zbadaniu chorego zdenerwowany doktor wyszedł z ochmistrzynią.

„Budowanie gniazdka"

Colin stal się w krótkim czasie przyjacielem swej kuzynki. Codziennie odwiedzała go w jego pokoju i długo rozmawiali, dzięki czemu chłopiec nie czuł się samotny. Pewnego słonecznego dnia, gdy Mary poszła do ogrodu, zastała w nim Dicka, pracującego przy roślinkach. Było pięknie, nadchodziła wiosna. Dzieci wspólnie zajmowały się upiększaniem ogrodu, obserwowały gniazdko, jakie uwił dla swej rodziny gil, kawkę – nowego przybysza, nazwanego przez Dicka Sadzą oraz liska. Umówiły się, że przywiozą tu na wózku Colina, aby także mógł nacieszyć się pięknem tego miejsca.


„»Nie przyjdę« – powiedziała Mary"

Ponieważ praca z Dickiem w ogrodzie zabierała Mary bardzo dużo czasu, tego dnia spóźniła się na obiad. Później prosiła Martę, aby powiedziała Colinowi, iż nie przyjdzie do niego zaraz po posiłku z powodu zajęć w ogrodzie. Gdy po powrocie do domu pobiegła do kuzyna, ten był tak zły, że nie chciał z nią rozmawiać. Zaczęli się kłócić. Colin zarzucał Mary nieposłuszeństwo. Ona twierdziła, iż nie będzie wykonywać poleceń chłopca. Rozstali się w gniewie.
Po powrocie do swego pokoju Mary zastała w nim przesyłkę od wuja: książki, gry i przybory do pisania. Prezent sprawił jej przyjemność. Swoją radością chciała się podzielić z Colinem, ale wahała się, czy do niego pójść.

„Napad"

Leżąc wieczorem w łóżku, Mary usłyszała głośny krzyk. Domyśliła się, że to kolejny atak histerii Colina. Po chwili wahania postanowiła, że nie pójdzie do niego. Gdy jednak do jej pokoju przybiegła pielęgniarka z prośbą, by dziewczynka przyszła z pomocą, bo tylko ona jest w stanie uspokoić chorego, zdecydowała się pójść. Na miejscu okazało się, że Colin miał wrażenie, że na plecach rośnie mu garb. Stąd jego histeria. Mary pocieszyła przyjaciela i postanowiła zostać z nim do rana, zwalniając z tego obowiązku wdzięczną pielęgniarkę. Śpiewała Colinowi kołysanki znane dzieciństwa i opowiadała o rychłej jego wizycie w tajemniczym ogrodzie. Uspokojony chłopiec zasnął.

„»Nie traćmy czasu«"

Prace w ogrodzie postępowały. Dick był w nim codziennie wraz ze swymi zwierzątkami: kawką Sadzą, liskiem Kapitanem, wiewiórkami Orzeszkiem i Łupinką oraz konikiem Skoczkiem. Po każdej wizycie w ogrodzie Mary opowiadała o wszystkim
Colinowi, który uwielbiał słuchać tych historii. Dzięki rozmowom z kuzynką chory chłopiec bardzo się zmienił. Jego opiekunki nie mogły nadziwić się tej cudownej przemianie. Lary podjęła decyzję, że nazajutrz odwiedzi Colina Dick ze zwierzętami. Ten nie mógł w to uwierzyć, aż rozpłakał się z radości.

 

Nadeszła chwila
Po ataku histerii Colina zawsze odwiedzał doktor Craven. Gdy pojawił się tym nie mógł uwierzyć, że panicz ma się tak świetnie. Nie zalecił mu nawet lic-ego lekarstwa. Następnego dnia miała nastąpić, oczekiwana przez chłopca, wizyta Dicka, tnie, wkrótce pojawiła się Mary, otwierając okna, jak twierdziła, na nadejście wiosny. Po pewnym czasie przyszedł Dick, a wraz z nim lisek, wiewiórki, kawka oraz znalezione kilka dni wcześniej jagniątko. Colin był zachwycony. Dzieci wspólnie oglądały książki przyrodnicze. Okazało się, że Dick znał nazwy wszystkich kwiatów znajdujących się na rysunkach i wiele o nich wiedział. Po tej wizycie Colin zapragnął zobaczyć ogród.

,,Będę żył zawsze! Zawsze! Zawsze!"

Przed pierwszym wyjściem Colina na świeże powietrze należało go podleczyć, ;z był trochę przeziębiony. Dick przychodził wówczas do niego ze zwierzętami. Kiedy nadszedł upragniony dzień, wszystko było przygotowane. Zdrowego już
Colina wiózł w fotelu na kółkach Dick. Chłopiec zachwycał się wszystkim wokół. Zaczął nabierać chęci do życia. Najbardziej wzruszyła go jednak obecność w ogrodzie, o którym tyle opowiadała mu Mary.

„Ben Weatherstaff"

Dzieci przebywały w kwitnącym ogrodzie, pełnym kwiatów i krzewów, rozbawiały wesoło, podziwiając piękno otaczającej je przyrody. Nagle usłyszały krzyk grodnika Bena. Był bardzo niezadowolony, że Mary mimo zakazu weszła do tej części ogrodów, do której nikt nie miał prawa wstępu. Wtedy z pomocą dziewczynce przyszedł Colin. Ben rozpoznał go i bardzo się zdziwił, widząc panicza poza domem. Potem powtórzył krążące po okolicy plotki, że Colin był kulawy i garbaty. Chłopiec, chcąc udowodnić, iż tak nie jest, wstał z fotela i z pomocą Dicka zrobił kilka kroków. Ogrodnik nie mógł uwierzyć w ta co zobaczył.

„O zachodzie słońca"

Gdy Ben przyszedł do ogrodu należącego dawniej do pani Craven, zdumiał się jego stanem. Po śmierci właścicielki wchodził tam często po drabinie i opiekował się różami. Kiedy dwa lata temu zaczął mu dokuczać reumatyzm, zaniechał tego. Teraz patrzył z podziwem na rośliny, tak pięknie wypielęgnowane przez Mary i Dicka. Po chwili poszedł do oranżerii po różę w doniczce, którą miał zasadzić Colin na pamiątkę pierwszej wizyty w ulubionym ogrodzie swojej matki. Chłopiec uczynił to z radością. Istnienie ogrodu pozostało tajemnicą Mary, Dicka, Colina i Bena.

„Czary"

Po powrocie do domu na Colina czekał doktor. Chłopiec powiedział, że będzie teraz często wychodził na świeże powietrze. Rzeczywiście, codziennie udawał się do ogrodu z Mary i Dickiem. Obserwował z największym zainteresowaniem życie przyrody i czuł, iż to dodaje mu sił. Pewnego razu w obecności przyjaciół ujawnił swój zamiar zostania naukowcem. Poza tym uznał, że wszystko, co się z nim teraz działo, to czary. Wtedy zdecydował się na pierwsze przejście wokół ogrodu. Powoli, w asyście Bena, zrealizował swój cel i poczuł się szczęśliwy.

„»Niech się śmieją«"
Kiedy Dick wracał do swego domu, gdzie również pracował w ogródku warzywnym, opowiadał matce o wydarzeniach w posiadłości pana Cravena. Z największym przejęciem mówił o postępach panicza w chodzeniu. Pani Sowerby cieszyła się z tego. Od czasu do czasu przesyłała dzieciom mleko oraz różne smakołyki. Żeby jeszcze bardziej zachęcić Colina do ćwiczeń, Dick opowiedział mu o pewnym atlecie, który osiągnął sportowy sukces dzięki silnej woli i systematycznym ćwiczeniom. Chłopiec nie ustawał w pracy nad chodzeniem. Poczynił dzięki temu znaczne postępy.

Zasłona
Każdego dnia ogród piękniał, a Colin chodził coraz lepiej. Kiedy tylko pogoda na to pozwalała, dzieci spędzały czas na powietrzu, bacznie obserwując przyrodę. Gdy przychodziły dni deszczowe, szukały ciekawych zajęć w domu. Nigdy jednak się nie nudziły. Colin wciąż ćwiczył i chodził coraz lepiej. Pewnego deszczowego dnia Mary zabrała go na obchód po stu pokojach w posiadłości. Każdy krył w sobie jakąś tajemnicę. W jednym z nich chłopiec odsłonił portret swej matki. Wspólnie z kuzynką rozmawiali o przeszłości rodziny.

„»To matka!«"
Przebywanie w ogrodzie wszystkim poprawiało samopoczucie. Zarówno Mary, im. Colin wyglądali zdrowiej, mieli lepszy apetyt, pięknieli. Zauważyli to pozostali domownicy. Ponadto panicz był coraz sprawniejszy fizycznie. Pewnego dnia do ogrodu wszedł najpierw Ben, zwabiony pieśnią religijną śpiewaną przez dzieci, później niepostrzeżenie zjawiła się matka Dicka. Uszczęśliwione dzieci zaczęły opowiadać o roślinkach, które pielęgnowały, i o zwierzątkach zamieszkujących ogród. Gdy uradowany ze spotkania z panią Sowerby Colin zapytał ją, czy wierzy w czary, kobieta odpowiedziała, że czary są na ziemi dzięki obecności Boga. To On był sprawcą każdego dziwu na tym świecie. Chłopiec bardzo się wzruszył i poprosił panią Sowerby, aby została jego matką. Ona przygarnęła go czule do siebie i powiedziała, iż jego zmarła matka jest ciągle przy swoim synu i na pewno nad nim czuwa, a niedługo wróci ojciec Colina, który się nim zajmie.

 

„W ogrodzie"
Tymczasem pan Craven przebywał w podróży. Lubił wyjeżdżać z Misselthwaite Manor, aby zapomnieć o śmierci żony i chorobie syna. Tym razem miał sen, że musi wracać do domu. Gdy otrzymał list od pani Sowerby, która prosiła go o szybki przyjazd, niezwłocznie ruszył w drogę. Jadąc przez wrzosowiska, wstąpił do matki Dicka. Ponieważ nie zastał jej w domu, pojechał do swojej posiadłości. Od służby dowiedział się o przemianie syna i został skierowany do ogrodu, w którym podobno Colin bawił się z dziećmi. Gdy tam się udał, nie ukrywał zdziwienia, że jego do tej pory tak chory syn biega o własnych siłach po ogrodzie. Wzruszony, nie mógł się nacieszyć tym widokiem. Oniemiała także służba, ponieważ nie wiedziała, iż chłopiec poczynił tak duże pokery w chodzeniu.



 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (2 wejścia) tutaj!

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja